7 siatkarskich cudów ubiegłego tygodnia

Autor: Ania

To, że sport jest nieprzewidywalny, wiemy od dawna. I za to go kochamy! Słabsza drużyna wygrywa z faworytem? Nie ma sprawy. Drużyna prowadzi 2:0, po czym przegrywa 2:3? Nihil novi! W ostatnim tygodniu mieliśmy jednak kilka siatkarskich „cudów”, które sprawiły, że przecierałam oczy ze zdumienia. Chcesz poznać moją subiektywną listę siatkarskich niespodzianek z ubiegłego tygodnia?

Puchar Polski nie dla Jastrzębskiego Węgla

Po przerwie spowodowanej kontynentalnymi kwalifikacjami do Igrzysk Olimpijskich, nasi siatkarze wrócili do grania. Na początek czekały nas zmagania w ramach ćwierćfinałów Pucharu Polski. Najciekawiej zapowiadał się pojedynek Jastrzębskiego Węgla z Treflem Gdańsk i trzeba przyznać, że emocji i zwrotów akacji w nim nie brakowało.

Pomimo tego, że Jastrzębski prowadził już 2:0 w setach, to ostatecznie goście doprowadzili do tie-breaku. Nie przeszkodziło im również przegrywać w ostatniej partii 12:9. Wystarczyło kilka mocnych zagrywek i bum. Gdańsk jedzie na turniej finałowy do Katowic, gdzie w półfinale zmierzy się z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a Jastrzębie marzenia o Pucharze Polski musi odłożyć na kolejny rok.

Zaskoczenie? Trochę tak. Jastrzębski Węgiel na pewno był faworytem tego meczu, ale Trefl Gdańsk jest w tym sezonie nieprzewidywalny. A do tego gra szalenie ambitnie. Z kolei część zawodników z Jastrzębia na pewno jeszcze odczuwała trudy turnieju kwalifikacyjnego w Berlinie. Gdańszczanie to po prostu wykorzystali.

MKS Będzin pokonuje ZAKS-ę

Gdybym nie widziała tego na własne oczy, to pewnie bym w to nie uwierzyła. Przedostatni w tabeli Będzin pewnie pokonał Mistrzów Polski. I to zasłużenie, bo podopieczni Jakuba Bednaruka zagrali naprawdę fenomenalne spotkanie, wobec czego Kędzierzynianie byli bezradni.

Z jednej strony jest to duże zaskoczenie, a z drugiej siatkarze z Będzina musieli w końcu odpalić. Do tej pory nawet jak grali nieźle, to zawsze czegoś im brakowało i ostatecznie przegrywali. Sprawy nie ułatwiał im też kalendarz, bo mecze z początku sezonu Będzin grał z samym topem PlusLigi i to przeważnie na wyjeździe. Teraz gdy zawodnicy umościli się we własnej hali i poukładali sobie zespół po odejściu T.J. Sandersa i Purya Fayazi’ego, przyszedł czas zbiorów. ZAKSA jest na pewno największym łupek tego sezonu.

Jastrzębski Węgiel zatrzymuje Zenit Kazań

I to dosłownie. Rosyjski klub miał chyba z 5 piłek meczowych przy stanie 14:9, ale nie wykorzystał żadnej z nich. Zresztą w tym nie było akurat nic zaskakującego. Na zagrywce rozszalał się Jakub Bucki i ani myślał oddawać Zenitowi punktów za darmo. W efekcie Jastrzębski Węgiel pokonał na wyjeździe Zenit Kazań 3:2, a jak tak dalej pójdzie, za co bardzo mocno trzymam kciuki, to wyjdzie ze swojej grupy z pierwszego miejsca.

Pierwsze zwycięstwo BKS Visły Bydgoszcz

W tym sezonie niechlubny tytuł czerwonej latarni przypadł jak na razie Bydgoszczy. Choć podopieczni Przemysława Michalczyka uzbierali w 15 meczach 7 punktów, to nie wygrali żadnego ze swoich meczów. Oczywiście do czasu pojedynku z Cerrad Eneą Czarnymi Radom. Wprawdzie Bydgoszcz prowadziła już 2:1 i mogła pokusić się o zwycięstwo za 3 punkty, to jednak ostatecznie swój pierwszy triumf w tegorocznym sezonie PlusLigi odniosła po pięciosetowym pojedynku. Czy jest to zapowiedź końca pasma porażek? Przekonamy się już wkrótce!

A teraz przenieśmy się na włoskie parkiety, ponieważ tak też zaskoczeń nam nie brakuje.

Pierwsza porażka Cucine Lube Civitanova

Na ten wynik sporo siatkarskich kibiców patrzyło z niedowierzaniem. Od początku tego sezonu drużyna Matusza Bieńka szła od zwycięstwa do zwycięstwa, ulegając jedynie Modenie w listopadowych półfinałach Superpucharu Włoch. A tu nagle zaskoczenie! Tie-break i porażka z Milanem. I to na swoim podwórku… Akurat wtedy, gdy od pierwszej piłki był nasz środkowy… Choć trzeba oddać, że Milan bardzo dobrze się spisuje w tym sezonie i może jeszcze nieźle namieszać w tabeli.

Słaba skuteczność Leona i fenomenalny mecz Atanasijevica w Pucharze Włoch

Są takie mecze, po których człowiek patrzy w statystyki i nie wierzy w to, co widzi. Tak właśnie było w przypadku ćwierćfinałowego meczu w Pucharze Włoch pomiędzy Perugią a Padwą (3:0). Wilfredo Leon, który przyzwyczaił nas do skuteczności na poziomie 50-60%, a nawet więcej, nagle kończy zaledwie 4 piłki z 20. Z kolei Aleksandar Atanasijevic jest nie do zatrzymania, kończąc 17 z 18 ataków (94%)! Takich cyferek to chyba nikt się nie spodziewał! Zresztą kolejna statystyka mówi o tym meczu o wiele więcej. Perugia popsuła zaledwie 12 zagrywek, przy 15 asach. Z kolei Padwa myliła się 10 razy w tym elemencie, a punktowała 4. Ostatecznie to Perugia zagra w finałowej czwórce Coppa Italia w Bolonii, a Leon pewnie już w kolejnym meczu ponownie pokaże, co potrafi.

MVP dla Matthew Andersona

Przejście Matta Andersona z Zenitu Kazań do Modeny było jednym z hitów transferowych tego sezonu. Problem polegał jednak na tym, że Amerykanin jesienią grał poniżej oczekiwań, a gdyby nie dobra gra Bartosza Bednorza i reszty zespołu, to Modena mogłaby spaść nawet na 5. miejsce w tabeli po zakończeniu pierwszej fazy rundy zasadniczej. Wydaje się jednak, że kilkutygodniowa przerwa spowodowana przez kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich wyszła Andersonowi na dobre.

Amerykanin rozegrał trzy dobre mecze z rzędu (min. 60% w ataku, asy serwisowe + solidne przyjęcie), a nawet został odznaczony statuetką MVP w meczu przeciwko Sorze! Wprawdzie do Bednorza jeszcze mu pod tym względem daleko, a Sora to ostatnia drużyna SuperLega, ale liczy się, że w końcu jest lepiej niż gorzej!

A was co zaskoczyło w tym siatkarskim tygodniu?

You may also like

Napisz komentarz