PlusLiga, Runda Play-off, ćwierćfinał: Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 2:0

Autor: Ania

Starcie dwóch siatkarskich gigantów już w ćwierćfinale PlusLigi rozpaliło nas do czerwoności! Niestety zwycięzca tej walki mógł być tylko jeden, a rywalowi pozostała jedynie walka o 5. miejsce w sezonie 2018/2019. Jak przebiegała ta rywalizacja? Zapraszamy do analizy Siatkomanii.

Akt pierwszy: Jastrzębskie początek

Pierwszy pojedynek to meczycho na świetnym poziomie. Bombardowanie na zagrywce, mięsiste ataki, imponujące czapy i sprytne zmyłki. Mocno zaczęła Skra, ale Jastrzębski szybko się otrząsnął i wyszedł na prowadzenie 2:0 w setach. Gdy pozostało im w zasadzie domknięcie meczu, Bełchatowianie wrócili do gry i okazało się, że do wyłonienia zwycięscy potrzebny będzie tie-break. W piątym secie grę od początku kontrolowali gospodarze i pewnie wygrali cały mecz 3:2. Zresztą nie ma sensu opisywać tego meczu, trzeba (i warto!) go po prostu zobaczyć.

Po tej potyczce można było jednak wyciągnąć kilka wniosków:
– poziom ćwierćfinałów to miód na siatkarskie serce (o ile jesteś neutralnym kibicem, bo fani poszczególnych zespołów to raczej na zawał mogą zejść),
– Jastrzębski zrobił to, co do niego należało: wygrał na własnym terenie i z psychologiczną przewagą pojedzie do Bełchatowa,
– drugi mecz pomiędzy Skrą a Jastrzębiem może skończyć się w zasadzie każdym wynikiem.

Akt drugi: rewanż w Bełchatowie

Gdy emocje po pierwszym spotkaniu już opadły, zaczęły się kalkulacje, co do drugiego spotkania. Czy Jastrzębianie dadzą radę docisnąć Skrę na ich terenie i zamknąć rywalizację po zaledwie dwóch pojedynkach? Czy świeżo odrodzony „bełchatowski walec” wykorzysta atut własnej hali i przedłuży rywalizację?

Wiele się po tym pojedynku spodziewaliśmy, a właściwie każdy wynik wydawał się tak samo prawdopodobny. Miały być wielkie emocje, siatkarska wojna i walka do ostatniej piłki. I choć waleczności Bełchatowianom nie można odmówić, to zdecydowanie nie była to ta sama drużyna, która doprowadziła do tie-breaku w Jastrzębiu.

Skra w odwrocie

Już początek meczu zwiastował kłopoty Skry. Bełchatowianie mieli ogromne problemy z przyjęciem zagrywki i dograniem jej do Grzegorza Łomacza. Niesamowicie się za to oberwało Kacprowi Piechockiemu. Bełchatowski libero nie wszedł dobrze w ten mecz, a Jastrzębianie co rusz starali się go ustrzelić zagrywką. Ta taktyka okazało się skuteczna – Piechocki w sumie przyjął 18 piłek, popełniając przy tym 4 błędy i skończył mecz na poziomie 33% przyjęcia dokładnego i 22% perfekcyjnego. Zresztą w III secie został zastąpiony przez drugiego libero Roberta Milczarka.

Z niemocy przyjęcia brała się również bezrodność w ataku. Tylko 38% skuteczności zanotował Mariusz Wlazły, 29% – Artur Szalpuk i 14% Karol Kłos. Przy takich wartościach, nawet skuteczność Kuby Kochanowskiego (skończył 7/7 piłek – 100%) i Milada Ebadipoura (skończył 12/19 piłek – 63%) na niewiele się zdała. Zwłaszcza że Skra traciła impet wtedy, gdy był jej on najbardziej potrzebny, czyli w końcówkach setów. Jednak było to w główniej mierze wynikiem świetnej postawy Jastrzębianie.

Jastrzębie w natarciu

W przeciwieństwie do gospodarzy, Jastrzębianie świetnie zagrali od początku do końca meczu, przez cały czas kontrolując jego przebieg.
W pierwszych dwóch setach powolutku, żeby nie powiedzieć niepostrzeżenie, budowali swoją przewagę punkt po punkcie. Tutaj asik, tam blok albo kontra i nagle Jastrzębie prowadzi 5 punktami. Jeszcze pod koniec seta Skra próbowała wrócić do gry, ale przewaga gości okazała się nie do odrobienia

Drugi set rozpoczął się dość równo, tylko że Skra zaczęła psuć serwis za serwisem, a Jastrzębski ponownie zaczął delikatnie odskakiwać. Znów rozpoczęła się zabawa w kotka i myszkę. A to Jastrzębianie zaserwowali asa (Konarski), a to wybronili atak Skry (Popiwczak) i przeprowadzili skuteczną kontrę (Lyneel) lub Skra po prostu popełniła błąd w ataku. I tak przy stanie 15:19 na zagrywkę wszedł Lukas Kampa i nie opuścił jej aż do końca seta. Najpierw Jastrzębianie skutecznie zablokowali ataki Skry. Następnie Bełchatowianie nie zdołali wyprowadzić ataku po przyjęciu zagrywki. Potem znów nadziali się na blok Jastrzębskiego, a zaraz później Kampa zaserwował asa. Kolejne dwa słabe przyjęcia Skry zakończyły drugiego seta

Trzecia partia rozpoczęła się od zmian w zespole gospodarzy. W kwadracie zostali Kacper Piechocki i Mariusz Wlazły, a ich miejsca zajęli Robert Milczarek oraz Renee Teppan. Widać było, że Bełchatowianie rzucili w tym secie na parkiet wszystkie swoje siły, dzięki czemu poziom gry zdecydowanie się podniósł, a gospodarze potrafili nawet wyjść na prowadzenie. Jednak na odwrócenie losów meczu było już za późno. Jastrzębianie nie pozwoli odskoczyć Skrze z wynikiem i błyskawicznie niwelowali wszelkie różnice w wyniku. Końcówka seta, a zarazem meczu, to zresztą popis gry gości. Znów skuteczna okazała się zagrywka oraz obrona, która pozwalała kończyć kontry. Do tego doszedł blok i kolejne ataki, dzięki którym Jastrzębianie już po dwóch pojedynkach ze Skrą zameldowali się w półfinale Mistrzostw Polski.

Okiem Siatkomanii

O ile pierwsze starcie pomiędzy Jastrzębskim a Skrą było bardzo wyrównane, to drugie było istną demonstracją siły Jastrzębian. Po meczu
w Bełchatowie wielkie baty zebrał libero Skry – Kamil Piechocki, który nie był w stanie utrzymać przyjęcia swojego zespołu. Trudno jednak obarczać go całą winią za porażkę Skry. Po pierwsze zagrywka Jastrzębian była wyjątkowo trudna i celna. Goście przy wykonanych 73 zagrywkach popełnili zaledwie 9 błędów w tym elemencie i zaserwowali 9 asów.

Z kolei zagrywka po stronie Skry leżała i pojedyncze bomby nic pod tym względem nie zmieniały. Skra zagrywała w drugim meczu 58 razy, z czego aż 18 (!!!) razy niecelnie (czyli co trzeci serwis Skry lądował na aucie lub w siatce!). Asy na koncie Bełchatowian były zaledwie 3… W ogóle Bełchatowianie popełnili w tym meczu 25 błędów, czyli dwa razy tyle, co Jastrzębski

Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 2:0 Mecz 1: Jastrzębski Węgiel – Skra Bełchatów 3:2 (-22, -20, 27, 21, -11) MVP: Dawid Konarski Mecz 2: PGE Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 0:3 (20, 15, 21), MVP: Grzegorz Kosok

W półfinale Jastrzębie zmierzy się z Warszawą (rywalizacja do 2-ch zwycięstw): 16.04 godz. 20:30 ONICO Warszawa – Jastrzębski Węgiel 19.04 godz. 17:30 Jastrzębski Węgiel – ONICO Warszawa Ew. 24.04 godz.? ONICO Warszawa – Jastrzębski Węgiel

A już wkrótce na Siatkomania.pl pojawi się zapowiedź tego pojedynku!

You may also like

Napisz komentarz