Podsumowanie meczu: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Aluron Virtu Warta Zawiercie

Autor: Ania

Wielkie emocje, fenomenalna postawa Zawiercian, problemy wicemistrzów Polski i walka do samego końca. Tak w skrócie można opisać półfinałową potyczkę pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. Czas na podsumowanie półfinałowego trójmeczu.

Gdzie jest pomarańczowe?

Można powiedzieć, że wygrana w pierwszym secie uśpiła ZAKSĘ. Choć Kędzierzynianie nie grali najlepiej, pewnie pokonali Zawiercian do 20. Jednak Jurajscy Rycerze wyczuli niepewność ZAKSY i od drugiej partii grali jak z nut. W początkowej fazie kolejnych setów szybko uzyskiwał kilkupunktową przewagę i choć ZAKSA goniła wynik, końcówki poszczególnych partii należały do bezbłędnych Zawiercian. Wychodziło im niemalże wszystko: zagrywka, atak i przede wszystkim obrona. To, co na boisku wyczyniał Taichiro Koga i jego koledzy, może śmiało śnić się po nocach. ZAKSA po prostu nie potrafiła dobić się do pomarańczowego, a Zawiercie pewnie kończyło kontry.

Pierwszy mecz półfinałowy był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, jakie Zawiercie rozegrało w tym sezonie. Po prostu Warta potwierdziła, że ich obecność w czwórce najlepszych zespołów PlusLigi nie jest przypadkiem. Bardzo dobry mecz Zawiercia to wynik świetnej gry całej drużyny praktycznie w każdym elemencie. Mateusz Malinowski, Marcin Waliński, Alex Ferreira szaleli w ataku ze skrzydeł i szóstej strefy, Bartosz Gawryszewski i Krzysztof Rejno skutecznie atakowali ze środka, a każdy z nich dokładał jeszcze zagrywkę. Jednak kluczem do zwycięstwa była obrona, wobec której Kędzierzynianie byli po prostu bezradni

ZAKSA zaczęła nieco lepiej grać dopiero w drugiej połowie IV seta, ale było już za późno na odwrócenie wyniku tego meczu. Kędzierzynianom pozostała walka o wszystko na trudnym terenie w Zawierciu

Mistrzowskie DNA

Przed rozpoczęciem drugiego meczu półfinałowego Zawiercie było w o wiele bardziej komfortowej sytuacji niż ZAKSA. Jurajscy nie tylko mieli zaliczkę w postacie wygranej w Kędzierzynie, ale i przewaga psychologiczna była po ich stronie, ponieważ siatkarsko po prostu wygrali z ZAKSĄ. Wydawało się, że drzwi do finału stoją przed nimi otworem

Z kolei ZAKSA przyjechała do Zawiercia walczyć o życie. Tym jednym spotkaniem mogli przegrać cały sezon: mistrzowski tytuł, medale oraz Ligę Mistrzów. Na pocieszenie pozostałby im „zaledwie” tegoroczny Puchar Polski.

Pierwszy set to właściwie powtórka meczu z Kędzierzyna. Skuteczne ataki Zawiercia i niemoc ZAKSY. Wystarczy powiedzieć, że Kędzierzynianie nie obronili w tej partii żadnego (!!!) ataku Zawiercia.

Jednak set drugi to już inne oblicze ZAKSY. Postawieni pod ścianą Wicemistrzowie Polski poukładali grę i pewnie prowadzili w drugim secie. Jednak seria pomyłek w ataku i bezwzględne odpowiedzi Zawiercia sprawiły, że to Jurajscy prowadzili 2:0 i do walki o złoto brakowało im jednego seta.

W tym momencie ZAKSA zdała sobie sprawę, że żarty się skończyły. Kędzierzynianie zaryzykowali przede wszystkim w zagrywce, która w końcu zaczęła przynosić im punkty. Pozytywne energia po stronie ZAKSY, koncentracja i ogromna wola walki sprawiły, że po każdym punkcie gra Zawiercia gasła. Co ciekawe, od tego momentu ZAKSA grała bez nominalnego atakującego – Łukasza Kaczmarka. Jego miejsce zajął Olek Śliwka, a zamiast niego na przyjęciu pojawił się Rafał Szymura. Ta zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę, przede wszystkim dlatego, że pozwoliła chować Sama Deroo na przyjęciu, dzięki czemu mógł on częściej (i skuteczniej) atakować. W takim ustawieniu ZAKSA pewnie wygrała trzeciego seta i wróciła do gry.

Czwarty set miał podobny przebieg. ZAKSA na początku uzyskała przewagę, a gdy Zawiercie zaczynało doganiać wynik, Kędzierzynianie włączali 5. bieg i z powrotem odskakiwali na kilka punktów. Druga połowa tego seta to ogromne zamieszanie spowodowane kontrowersyjnymi decyzjami sędziego. Na nieszczęście dla Zawiercian, Mark Lebedew wcześniej wykorzystał swoje challenge i musiał pogodzić się oceną gry arbitrów. W lepszej sytuacji był Andrea Gardini, który wypatrzył przejście środkowej linii przez Alexa Ferreirę, skorzystał z challenge’u i dał Kędzierzynianom kolejny punkt. I choć ZAKSA doprowadziła do remisu 2:2, to jeszcze nic nie było przesądzone.

Początek tie-breaka to lekka przewaga Zawiercian niesionych dopingiem żółto-zielonych kibiców. Jednak w końcówce ZAKSA pokazała mistrzowską klasę. Mimo iż przegrywała różnicą dwóch punktów, w decydującym momencie odrobiła straty, włączyła zagrywkę (Śliwka, Bieniek), blok (Kaczmarek, Wiśniewski) i wygrała cały mecz 3:2.

Końcówka meczu pokazała, że stara, dobra ZAKSA wciąż jest w grze. Co ważne Kędzierzynianie wywieźli z Zawiercia nie tylko zwycięstwo, ale i odebraną przeciwnikom pewność siebie.

Decydujące stracie

O tym, kto zagra w finale, miał zadecydować mecz na kędzierzyńskiej ziemi. Gorąco było zarówno w wypełnionej po brzegi hali, jak i pod siatką.

Początkowa faza meczu to festiwal błędów z obu stron. W dwóch pierwszych partiach obie drużyny popełniły ich aż po 20! Set I to również nie najlepsza postawa Alexa Ferreiry, który nie potrafił odnaleźć się ani w ataku, ani na zagrywce. Zresztą z czasem został zastąpiony przez Kamila Semeniuka. I choć Mateusz Malinowski robił, co mógł, nie wystarczyło to do pokonania ZAKSY w pierwszym secie.

Z kolei set II Zawiercianie zaczęli z wysokiego C. Od razu odskoczyli na kilka punktów, jednak ZAKSA nie złożyła broni. Skuteczna okazała się zwłaszcza zamiana Olka Śliwki na Rafała Szymurę, który wraz z Łukaszem Kaczmarkiem postraszył Zawiercian zagrywką. Nie wystarczyło to jednak na Jurajskich, którzy wyszli z tej partii zwycięsko.

Set III to popis ZAKSY, a właściwie Sama Deroo. Belg podrywał ZAKSiaków do walki, a jego skuteczność wyniosła 100% (7 skutecznych ataków na 7)! W tym secie dobrze spisywał się również Kaczmarek (4 skuteczne ataki na 5), a i na środek (Bieniek, Wiśniewski) można było liczyć.

Set IV to ostatni zryw Zawiercia, które początkowo wyszło na prowadzenie. Jednak fantastyczna zagrywka Rafała Szymury i Mateusza Bieńka sprawiła, że ZAKSA wyszła na prowadzenie i ostatecznie wygrała cały mecz 3:1.

Mecz błędów i długich wymian

Po stronie ZAKSY ostatni mecz półfinałowy to One Man Show w wykonaniu Sama Deroo (atak 65% + dokładne przyjęcie 70%), ale reszta drużyny nadrabiała w innych elementach (zagrywka – w sumie 10 asów na 17 popsutych zagrywek). Dla porównania Zawiercie w całym meczu miało tylko 2 asy, przy 20 popsutych zagrywkach. Do tego doszła dobra gra blokiem ZAKSY (bezpośrednio 7 punktów, ale było też sporo wybloków i skutecznych kontr). Nie można powiedzieć, żeby ZAKSA zagrała w tym meczu na MAKSA, ale to wystarczyło do pokonania Zawiercian.

Jurajscy Rycerze rozegrali fantastyczny trójmecz. Walczyli do końca i pokazali wielkie serce do gry. Poza tym ze wszystkich półfinalistów to Zawiercie pokazało się najlepiej od strony fizycznej. I choć idealnie trafili z formą, to jednak nie wystarczyło to do pokonania ZAKSY.

W ostatnim meczu po stronie Zawiercia bardzo dobrze spisywał się przede wszystkim Mateusz Malinowski, ale do tej pory siłą żółto-zielonej drużyny było to, że dobrze grał cały zespół. W trzecim meczu wyraźnie tego zabrakło. Michał Masny nie grał środkiem, a sam Mateusz Malinowski nie był w stanie pokonać ZAKSY, chociaż robił, co w jego mocy. Wystarczy powiedzieć, że w 3-ch setach dostał aż 24 piłek, tylko o 4 mniej od Marcina Walińskiego, który zagrał we wszystkich 4-ch setach. Zresztą pod koniec trzeciego seta został zastąpiony przez Grzegorza Boćka i do końca meczu nie pojawił się w ataku. Bladziutko wypadł z kolei Alex Ferreira, a zmiana na Kamila Semeniuka, choć dała pozytywny efekt, była niewystarczająca.

ZAKSA wygrała przede wszystkim zagrywką, którą potrafili odpalić w decydujących momentach. Dzięki temu górą okazali się Kędzierzynianie, a Zawiercie zawalczy o medal brązowy.

  • 13.04. 2019 ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Aluron Virtu Warta Zawiercie 1:3 (-20, 22, 22, 22), MVP: Michał Masny
  • 17.04.2019 Aluron Virtu Warta Zawiercie – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (-16, -23, 19, 18, 12), MVP: Sam Deroo
  • 24.04.2019 ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:1 (-22, 21, -17, -22), MVP: Sam Deroo

You may also like

Napisz komentarz