Ach, ileż to niepokoju i nerwów było przed kwalifikacjami do Igrzysk Olimpijskich! Przypominam tylko, że o formie naszych zawodników nie wiedzieliśmy zbyt wiele. Siatkarze zaszyli się na około miesiąc w Zakopanem, a nam pozostało wierzyć w (jak zawsze chytry) plan Vitala i zaufać doświadczeniu, umiejętnościom, woli walki i ogromnemu potencjałowi naszej Drużyny. Na szczęście po raz kolejny okazało się, że na zespół Vitala nie ma mocnych.
Spis treści
Początek, Polska – Tunezja 3:0
Stracie z Tunezją od początku miało stanowić rozgrzewkę przed najważniejszymi spotkaniami weekendu w Gdańsku. I tak dokładnie to wyglądało. Vital dał pograć wszystkim zawodnikom, a my po tym meczu dalej niewiele wiedzieliśmy. Jeśli ktoś spodziewał się eksplozji formy Polaków, to jeszcze ona nie nadeszła. Jednak to, co zaprezentowaliśmy na parkiecie, pozwoliło nam pewnie wygrać 3:0, a jak po meczu podkreślali sami zawodnicy: to, co mieli założone na ten mecz, udało im się zrealizować.
Czas prawdy, Polska – Francja 3:0
To właśnie stracie z Francją miało być kluczowe dla rozstrzygnięcia, kto już w sierpniu zapewni sobie bilet do Tokio 2020. Podopieczni Laurent Tillie dzień wcześniej ograli Słoweńców 3:0, demonstrując swoją siłę szczególnie w końcówkach setów.
Tego, co działo się na parkiecie w meczu Polska – Francja nie da się opisać słowami. To po prostu trzeba było zobaczyć i przeżyć. Już dawno nie widziałam polskich siatkarzy tak skoncentrowanych na zadaniu i wypełnianiu taktyki ustalonej przez Vitala. Pewna zagrywka i fantastyczna gra blok-obrona sprawiły, że Francuzi po prostu nie mieli na nas tego dnia sposobu. Genialny Ben Toniutti nie był w stanie w sobotnie popołudnie zgubić naszego bloku, a skuteczność Ervina N’Gapetha malała z każdą chwilą. Wystarczy tylko wspomnieć, że lider Francuzów skończył mecz z około 29% skutecznością i stosunkiem piłek wygranych do przegranych na -3. Nic dziwnego, że w trzeciej partii oglądał mecz z kwadratu rezerwowych.
Praktycznie cały mecz był pod kontrolą biało-czerwonych. I to my w każdym elemencie byliśmy o klasę lepsi od Francuzów. W takiej dyspozycji mogliśmy tego dnia pokonać każdego, bo po prostu nie było na nas mocnych.
Za ten mecz należą się naszym siatkarzom wielkie brawa, bo wytrzymali go do końca. Zwycięstwo 3:0 z Francją praktycznie zapewniało nam kwalifikację olimpijską, ale potrzebowaliśmy jeszcze przynajmniej jednego seta (lub 59 małych punków), aby stało się to faktem.
Prawdziwy czas prawdy, czyli Polska – Słowenia 3:1
Tylko i aż jeden set – tego potrzebowali Polacy, aby przypieczętować kwalifikacje do Tokio 2020. Naszym przeciwnikiem byli jednak Słoweńcy, którzy również pozostawali w grze o bilet na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie. I początek meczu pokazał, że zamierzają o to powalczyć.
My zaczęliśmy… drętwo. Nasza zagrywka w ogóle nie robiła Słoweńcom krzywdy. Wydawało się, że im gorzej przeciwnik ją przyjmował, i z czym gorszej piłki musiał atakować, tym pewniej ją kończył. Nasza tajna broń, czyli polski blok, został chyba w szatni.
Na dodatek my ciągle pozwalaliśmy Słoweńcom na podbijanie naszych ataków. A trzeba też przyznać, że podopieczni Alberto Giulianiego w pierwszej partii byli praktycznie bezbłędni i walili z zagrywki, ile wlezie. Z punktu na punkt po naszej stronie zaczęło robić się nerwowo.
Jednak już druga partia pokazała, że i Słowenia ma swój układ nerwowy. Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki gra przestała im się układać. Liczba zagrywek, które popsuli Słoweńcy w tym secie, była dwucyfrowa. I choć my wcale nie poprawiliśmy naszej gry, to takie prezenty potrafiliśmy wykorzystać. Dzieła dopełnił Leon, serwując 2 asy przy stanie 20:20. W tym momencie Słoweńcom odechciało się grać, my wygraliśmy bilet do Tokio i pozostało tylko dokończyć dzieła.
To zadanie przypadło naszym siatkarzom, którzy do tej pory pilnowali kwadratu. I choć zaczęli nerwowo, szybko złapali właściwy rytm i wygrali kolejne dwa sety ku uciesze gdańskiej (i nie tylko) publiczności.
Krok pierwszy do złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio 2020 zrobiony. Nie musimy męczyć się w styczniowych kwalifikacjach i spokojnie możemy szykować się do najważniejszego turnieju najbliższych lat. A czy po drodze uda nam się zgarnąć kilka innych krążków i tytułów? O tym będziemy mogli się przekonać we wrześniu i październiku, gdy odbędą się Mistrzostwa Europu oraz Puchar Świata.
Wyniki
- Polska – Tunezja 3:0 (-15, -19, -19)
- Francja – Słowenia 3:0 (-24, -20, -23)
- Polska – Francja 3:0 (-21, -19, -20)
- Słowenia – Tunezja 3:0 (-23, -16, – 24)
- Francja – Tunezja 3:1 (-21, 20, -19, -22)
- Polska – Słowenia 3:1 (21, -23, -23, -21)
