Czy koronawirusa ponownie zamiesza w PlusLidze?

Autor: Ania
siatkarz przyjmujący piłkę

Możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której wyłączonych z gry będzie po kilku zawodników z jednej drużyny. I to na okres kilku tygodni.

Jeszcze PlusLiga 2020/2021 nie zdążyła się porządnie rozpędzić, a już musimy zmagać się z koronawirusem, który pojawił się w drużynie Ślepsk Malow Suwałki. Na razie Suwałki poprosiły o przełożenie najbliższych meczów, natomiast liga jedzie dalej. Czas się jednak zastanowić, czy nasza liga faktycznie jest przygotowana na koronawirusa.

Nagłe hamowanie PlusLigi

To, że koronawirus w pełnym momencie zaatakuje PlusLigę, było raczej do przewidzenia. Jednak tym, co mnie niepokoi najbardziej, jest fakt, że poszło tak szybko: dwie kolejki i już pierwsza drużyna musi przekładać mecze. Jak na razie Suwałkom udało się odwołać najbliższe spotkania z Cerradem Eneą Czarnymi Radom oraz Asseco Resovią Rzeszów. Co jednak będzie dalej?

Powtórka z rozrywki

Pod koniec lipca tego roku gruchnęła wiadomość, że koronawirus zaatakował drużynę Trefla Gdańsk. Niby zrobiło się o tym głośno, niby każdy patrzył, jak Gdańsk sobie z tym poradzi, ale mam wrażenie, że nikt (poza samym Gdańskiem) nie podszedł do tego na serio. Dlaczego?

Zespół z Gdańska przechodził zakażenie koronawirusem na długo przed startem sezonu, więc nie było problemu z tym, że jakieś mecze trzeba było odwoływać czy przekładać. Wprawdzie Trefl Gdańsk nie mógł wystartować w letniej lidze na piasku PreZero Grand Prix, ale kto by się tym przejmował? (Mam nadzieję, że wyczuwacie sarkazm). Raz, dwa, zaproszono do turnieju inną drużynę, także mniej obeznane osoby mogły się nawet nie zorientować, że jakiś problem z koronawirusem się pojawił.

A problem był i to spory. Nie chodzi nawet o to, że młode, zdrowe chłopaki nagle się pochorowały. Problem polegał na tym, że cholerne wirusisko nie chciało odpuścić, przez co rekordzista przebywał w izolacji 40 dni. W zasadzie bez treningów z piłką czy drużyną. Tylko jak już wspomniałam, przed sezonem nikt się tym na serio nie przejmował. Poza oczywiście samymi zainteresowanymi.

Czas dla Suwałk

Teraz, gdy sezon nabiera rozpędu, musieliśmy odstawić Suwałki na bocznicę. Pytanie tylko na jak długo? Wirus nie zniknie magicznie z organizmów zawodników w ciągu tych dwóch kolejek. Czy zatem będziemy przekładać kolejne mecze? Czy też Suwałki mają grać osłabione?

Tak wiem, że każdego sezonu wiele zespołów przechodzi ciężkie chwile, gdy ich czołowi zawodnicy zmagają się z kontuzjami. I nie potrzeba do tego żadnego pandemicznego wirusa. Jednak teraz możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której wyłączonych z gry będzie po kilku zawodników z jednej drużyny i to na okres kilku tygodni. A to już będzie poważny problem.

Rykoszetem w Resovię

Nie ma oczywiście wątpliwości, że na zarażeniu koronawirusem najbardziej ucierpi Ślepsk. Jednak rykoszetem dostanie się także Resovii. Wprawdzie i Radom musiał przełożyć swój mecz z Suwałkami, ale w przypadku Rzeszowa dzieje się tak drugi raz w ciągu zaledwie 4 kolejek. I to faktycznie może mieć negatywny wpływ na tę drużynę. Dlaczego?

Chociażby dlatego, że Resovia (ponownie) znajduje się na dole tabeli, choć przegrała zaledwie jeden mecz. Niby wiadomo, że wynika to z mniejszej liczby rozegranych spotkań, ale mając na uwadze poprzednie sezony, po prostu źle się to kojarzy.
Poza tym Resovia może mieć trudności z nabraniem wiatru w żagle. Co naszykuje się na jakiś mecz, to zostaje on przełożony.

Dajmy na to, że rzeszowianie wygrają w dobrym stylu najbliższy mecz z GKS Katowice. Fajnie byłoby na takiej zwyżce mocy wejść w następne spotkanie, zdobyć kolejne punkty i piąć się w górę tabeli. Tylko że taki mecz się nie odbędzie. I pomimo tego, że Resovia nie przegra, to czołówka tabeli i tak zacznie im odskakiwać. Jeszcze gorzej będzie, jeśli Resovia ulegnie w meczu z Gieksą. Przecież może się tak zdarzyć. Katowiczanie po dwóch zwycięstwach są na fali i będą chcieli zdobywać kolejne punkty.

Jak zminimalizować negatywny wpływ koronawirusa na PlusLigę?

Nie piszę tego po to, aby jakoś specjalnie rozczulać się nad Rzeszowem. Po prostu chcę pokazać, że obecność koronawirusa nawet w jednym zespole, może negatywnie wpłynąć na inne drużyny. Powstaje chaos, a na koniec sezonu może okazać się, że z PlusLigi spada nie najsłabsza drużyna, ale taka, która najbardziej ucierpiała przez koronawirusa.

I właśnie pod tym względem zastanawia mnie jedna rzecz. Oficjalnie koronawirus jest w Europie od lutego, więc mieliśmy już okazję przekonać się, jak potrafi on namieszać. Wiemy też, że w najbliższych czasach nie zniknie on z naszego świata i musimy nauczyć się z nim żyć. Dlaczego zatem PLS nie podjął decyzji, aby w tym sezonie żadna z drużyn nie spadała z PlusLigi?

Zanim zaprotestujecie, mówiąc, że w takim przypadku stratna byłaby 1. liga, posłuchajcie mojego pomysłu:

  • po sezonie 2020/2021 z PlusLigi nie spada żadna drużyna,
  • po sezonie 2020/2021 z 1. ligi do PlusLigi awansuje jedna drużyna,
  • w sezonie 2021/2022 w PlusLidze gra 15 drużyn, przy czym dwie spadają, a z 1. ligi awansuje jedna,
  • w sezonie 2022/2023 w PlusLidze gra 14 drużyn, jedna automatycznie spada, a jedna automatycznie awansuje z 1.ligi.

Czy naprawdę byłby to wielki problem, aby JEDEN sezon rozegrać w 15 drużyn? Wydaje mi się, że moglibyśmy to „jakość przetrwać”. A obecny sezon, który do spokojnych należeć na pewno nie będzie, byłby nieco bardziej fair.

You may also like

Napisz komentarz