Czy PlusLiga zamieni się w Ligę Mistrzów Świata i państw ościennych?

Autor: Ania
siatkarz wykonujący zagrywkę

W mojej głowie powiały się setki pytań. Najgłośniej z nich wybrzmiewało jedno: PO CO?

Niedawno w sportowych mediach pojawiła się informacja, jakoby 2 zagraniczne kluby siatkarskie złożyły wniosek o dołączenie do PlusLigii. Natychmiast rozgorzała dyskusja na ten temat, a w mojej głowie powiały się setki pytań. Najgłośniej z nich wybrzmiewało jedno: PO CO?

Podnosimy poziom PlusLigi?

Zacznę od tego, że do PlusLigi chciały dołączyć niemiecki Berlin Recycling Volleys oraz ukraiński Barkom-Każany Lwów. Czyli drużyny z lig słabszych niż nasze rodzime rozgrywki.

Powiedźmy to sobie głośno i oficjalnie: Polska Liga Siatkówki jest ligą bardzo mocną. Mam wrażenie, że na co dzień tego nie zauważamy, a przez to nie doceniamy. Owszem, nie potrafimy regularnie dochodzić do finałów Ligii Mistrzów. Ten tytuł wpada w ostatnich latach albo w ręce Zenitu Kazań, albo innej rosyjskiej drużyny. Ewentualnie Cucine Lube Civitanovej, jak miało to miejsce w zeszłym sezonie.

Jednak to wcale nie oznacza, że wszystkie zespoły ligi włoskiej i rosyjskiej biją nas na głowę. Wprost przeciwnie. Czołówka PlusLigi spokojnie plasowałaby się w górze tabeli SuperLegi i SuperLigi. Tak naprawdę poza naszym zasięgiem wydają się być Lube, Perugia i Zenit sprzed dwóch lat. Z pozostałymi drużynami nasze najlepsze kluby jak najbardziej mogą się bić i wygrywać. Niestety, tego samego nie możemy powiedzieć o krajowych ligach w Niemczech i na Ukrainie.

A co za tym idzie, dołączenie zespołów z Berlina i Lwowa do PlusLigi wcale nie podniosłoby w znaczący sposób poziomu gry w naszych rozgrywkach.

Prestiż, komu prestiż?

To może poprzez umiędzynarodowienie PlusLigi wzrósłby jej prestiż? Spójrzmy na to z drugiej strony. Czy gdyby któryś polski, włoski lub rosyjski klub dołączył do ligi niemieckiej lub ukraińskiej, to czy mówilibyśmy, że jego prestiż wzrósł? A jak reagujemy, gdy polski zawodnik wyjeżdża do niemieckiej ligi? Raczej zastanawiamy się, czemu nie znalazł miejsca w topowym polskim zespole. No i ilu Polaków zabija się o kontrakt w Niemczech czy na Ukrainie?

No cóż, jestem zdania, że gdyby niemiecka i ukraińska drużyna dołączyły do PlusLigi, na pewno wzrósłby ich prestiż. Tylko że samej PlusLigi już niekoniecznie (żeby nie powiedzieć, że wcale).

A co ze słupkami oglądalności?

To może obecność Berlin Recycling Volleys oraz Barkom-Każany Lwów w PlusLidze przyciągnęłaby na hale i przed telewizory kolejne rzesze polskich fanów siatkówki? Tylko że ani jeden, ani drugi zespół nie są topowymi drużynami, które sprawiliby, że na mecze z ich udziałem polscy kibice waliliby drzwiami i oknami.

Co więcej, taki ruch mógłby negatywnie wpłynąć na popularność klubowej siatkówki w Polsce. Wyobraźmy sobie, że drużyna z Berlina, wiedząc, że wystąpi w PlusLidze, postarałaby się o bardzo duży budżet. Taki, który pozwoliłby na skompletowanie bardzo mocnej drużyny, która ostatecznie zdobyłaby Mistrzostwo Polski. W taki sposób tylko zniechęcilibyśmy naszych kibiców do śledzenia rozgrywek klubowych.

Do tego, jeśli zajęcie miejsca w pierwszej czwórce sprawiłoby, że oddalibyśmy miejsce w rozgrywkach europejskich (Liga Mistrzów, Puchar Challenge), to także odbiłoby się to niekorzystnie na popularności siatkówki klubowej w Polsce.

Walka z czasem

Nie zapominajmy również o kalendarzu i kwestiach organizacyjnych. Jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że wyrzucimy z PlusLigi dwie polskie drużyny, aby zrobić miejsce dla zespołu z Berlina czy Lwowa. Z kolei powiększanie rozgrywek o kolejne 2 zespoły sprawi, że w kalendarzu znów zacznie brakować weekendów na mecze. Czy nie lepiej postawić na jakość meczów, a nie ich ilość? Poza tym, czy jeśli koniecznie chcemy powiększać ligę, to nie lepiej pozwolić grać w najwyższej klasie rozgrywek dwóm innym polskim zespołom?

Wygrany jest tylko jeden

Na przyłączeniu Berlina Recycling Volleys oraz Barkom-Każany Lwów do PlusLigi zyskałyby oba te kluby. W końcu miałyby okazję, aby regularnie mierzyć się z zespołami, które na parkiecie stawiają bardzo twarde warunki.

Na pewno spopularyzowałoby to siatkówkę w Niemczech i na Ukrainie. W końcu w PlusLidze grają światowe gwiazdy siatkówki, co na pewno przyciągnęłoby widzów na hale w Berlinie czy Lwowie. I jest to jak najbardziej w porządku, bo im więcej kibiców siatkówki, tym więcej firm będzie zainteresowanych sponsorowaniem naszej dyscypliny. Tylko czy stosując takie metody, nie sprawimy, że cześć polskich kibiców i sponsorów odpłynie?

A może jednak?

W zasadzie widzę tylko jedną okoliczność, w jakiej dołączenie zagranicznych drużyn do PlusLigi miałoby sens. Byłoby to jakieś totalne bankructwo i wycofanie się z rozgrywek około 6-8 klubów PlusLigi i brak zainteresowania czy możliwości pierwszoligowców, aby zająć ich miejsce. Gdyby nagle PlusLiga miała się skurczyć do 8-10 zespołów, to dołączenie drużyn spoza Polski miałoby faktycznie sens. Dopóki taka sytuacja nie nastąpi, skupmy się na tym, aby poziom i popularność naszej ligi rosły, bez angażowania w to zespołów z zagranicy.

You may also like

Napisz komentarz