Czy wciąż wierzysz, że siatkarska Liga Narodów odbędzie się w tym roku?

Autor: Ania
postać meżczyzny wykonująca siatkarski atak

Nawet jeśli w krajach np. europejskich będzie bezpiecznie, to czy to samo będzie można powiedzieć o Ameryce Południowej lub Iranie?

Powoli godzę się z myślą, że tak bardzo wyczekiwanych przeze mnie Igrzysk Olimpijskich w tym roku nie będzie. Czy to oznacza, że imprezą docelową siatkarzy stanie się Liga Narodów? Zastanówmy się jednak, czy ten turniej w ogóle powinien dojść do skutku latem 2020.

Dlaczego warto walczyć o siatkarską Ligę Narodów w 2020 roku?

Czy wam też już doskwiera brak siatkarskich zmagań? Przecież nie można w nieskończoność oglądać powtórek. Przydałoby się turniej, który znów rozpaliłyby siatkarskie emocje. Pod tym względem Liga Narodów sprawdziłaby się znakomicie.

Przerwa od grania wynosi już ponad miesiąc i szybko się nie skończy. A przecież zawodnicy z jednej strony potrzebują treningów, aby powrócić do formy. No i nie zwariować. Jednak treningi to nie wszystko. Siatkarze potrzebują także prawdziwych meczów „o coś”. Można założyć, że będą szukali turniejów towarzyskich czy sparingów, więc równie dobrze można by wykorzystać do tego Ligę Narodów.

Jeszcze kilka miesięcy temu Liga Narodów była turniejem, który ze względu na swoją formułę, bardziej przeszkadzał, niż pomagał w przygotowaniach do Igrzysk. Teraz gdy wiemy, że latem Olimpiady nie będzie, VNL można potraktować zupełnie inaczej. Jako tegoroczna impreza docelowa na pewno zgromadziłby ekipy w najlepszych składach, co na pewno byłoby gratką dla kibiców spragnionych siatkówki.

Nie zapominajmy także o najważniejszym celu Polaków, czyli Igrzyskach Olimpijskich. Każdy mecz w warunkach turniejowych przyczynia się do zgrania chłopaków, co ostatecznie może zadecydować o tym, czy staną oni na najwyższym stopniu podium w Tokio 2020/2021. Zresztą ciężko jest mi sobie wyobrazić, aby nasza Kadra w ogóle odpuściła sobie tegoroczny sezon.

Dlaczego nie warto ryzykować, organizując siatkarską Ligę Narodów w 2020 roku?

Największym problemem Ligi Narodów jest jej formuła. W sumie 16 reprezentacji, mecze na 5 kontynentach i nieustanne podróże to idealne warunki do rozprzestrzeniania się koronawirusa. Zwłaszcza że każdy kraj jest na nieco innym etapie pandemii. Nawet jeśli w krajach np. europejskich będzie bezpiecznie, to czy to samo będzie można powiedzieć o Ameryce Południowej lub Iranie?

Do tego objawy choroby ujawniają się na tyle późno, że zakażony zawodnik mógłby zarazić kilka innych ekip, zanim w ogóle zorientowałby się, że ma koronawirusa. Z tego względu Liga Narodów mogłaby się zakończyć tak szybko, jak się zaczęła. Wystarczyłoby podejrzenie koronawirusa u jednej osoby ze sztabu, a cała reprezentacja trafiłaby na kwarantannę. Nie wyobrażam sobie, aby w takim przypadku turniej trwał dalej, a do finału doszłyby ekipy, które nie miały podejrzenia zarażenia.

I jak zwykle dochodzą do tego problemy z siatkarskim kalendarzem. Nie możemy opóźniać startu Ligi Narodów w nieskończoność, ponieważ siatkówka musi mieć czas na krajowe rozgrywki ligowe. Jeśli PlusLiga ponownie zacznie się pod koniec października, znów nie będzie czasu na przygotowania do Igrzysk Olimpijskich. A w takim przypadku walka o Ligę Narodów 2020 nie ma sensu. Lepiej w to miejsce zorganizować inny turniej lub po prostu zmienić formułę VNL.

Pamiętajmy jednak, że z pandemią koronawirusa jest tak, jak z kontuzją zawodnika: lepiej wrócić na parkiet o 2 tygodniu później niż o 1 dzień za wcześnie. W tym przypadku ta zasada wydaje się ważniejsza niż kiedykolwiek. A to oznacza, że Ligi Narodów może w tym roku nie być. Jednak jest to cena, którą warto zapłacić, aby rozgrywki ligowe oraz przełożone Igrzyska Olimpijskie odbyły się w spokoju.

You may also like

Napisz komentarz