Czy można wyobrazić sobie coś gorszego niż zgubienie na tablicy wyników i w protokole meczowym prawidłowo zdobytego punktu? Może odgwizdanie poprawnie przyjętej piłki już po zakończeniu akcji? A jeśli dodamy do tego, że obie te sytuacje miały miejsce w pierwszym, finałowym pojedynku pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a ONICO Warszawą, przy czym druga z nich rozegrała się w tie-breaku przy piłce meczowej dla drużyny gości? To w zupełności wystarczy, aby finałowe mecze o Mistrzostwo Polski przyćmiły wszelkie kontrowersje i afery, których przecież nie brakowało w kończącym się właśnie sezonie. A i tak nie wyczerpuje listy przewinień popełnionych podczas tego jednego, emocjonującego meczu, o którym zapewne mówić się będzie przez lata. Zacznijmy jednak od naszkicowania tego, co właściwie wydarzyło się w Hali Azoty w sobotnie popołudnie 27 kwietnia 2019 roku.
Spis treści
Cisza przed burzą
Na to wydarzenie czekaliśmy przez cały sezon. Pierwsze starcie lidera i wicelidera tabeli po fazie zasadniczej: ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i ONICO Warszawy. Początek meczu zdecydowanie nie zapowiadał emocji, które kilka godzin później rozgrzały środowisko siatkarskie i związane z nimi media społecznościowe do czerwoności. ZAKSA pewnie wygrała dwa pierwsze sety i wydawało się, że pewnie pokona gości ze stolicy. Nic się jednak takiego nie stało.
Kędzierzynianie z każdą minutą meczu słabli, a Warszawa z Maciejem Muzajem na czele bezlitośnie punktowała gospodarzy, zwyciężając w secie III i pewnie prowadząc w IV. Wówczas do gry włączył się Mateusz Bieniek, który posłał w kierunku ONICO kilka piekielnych zagrywek, porywając kolegów z drużyny do walki. Set ostatecznie padł łupem gości, ale Kędzierzynianie odrzucili przebranie piesków do bicia.
Tie-breakowy horror
Choć nie przyszło to łatwo, ONICO doprowadziło do piłek meczowych w tie-breaku, prowadząc 14:11. I wówczas ostatkiem sił do walki rzucili się Kędzierzynianie, doprowadzając do wyniku 14:13. To, co stało się potem, było analizowane chyba z tysiąc razy i chyba nikt dokładnie nie wie, co i dlaczego się wydarzyło. Zaczęło się od zagrywki Bena Toniuttiego, który posłał piłkę w kierunku Piotra Łukasika. Zawodnik postanowił przyjąć ją sposobem górnym, ale piłka przeleciała mu po palcach, skutecznie podbijał ją Damian Wojtaszek w kierunku Niko Pencheva, który posłał ją w boisko po stronie Kędzierzynian. Jeszcze w trakcie, gdy piłka była po stronie ONICO, zawodnicy ZAKSY zaczęli głośno protestować, że przyjmujący ONICO przyjął zagrywkę w sposób nieuprawniony. Z tego powodu pierwszy sędzia nie przyznał punktu Warszawianom i nie zakończył meczu, ale poprosił o konsultację drugiego sędziego (konsultację, nie challenge). Po krótkiej rozmowie postanowił odgwizdać nieczyste przyjęcie Piotrowi Łukasikowi i przyznać punkt ZAKSIE, co dawało remis 14:14.
Zaraz potem czerwona kartka powędrowała do zawodnika ZAKSY za niesportowe zachowanie – Łukasz Kaczmarek po ataku Niko Pencheva uderzył z całej siły w słupek, na którym stał pierwszy sędzia. W ten sposób ONICO wyszło na prowadzenie 15:14, ale emocje towarzyszące kilku ostatnim minutom podziałały na korzyć ZAKSY, która wygrała trzy kolejne akcje i wkrótce cieszyła się ze zwycięstwa w pierwszym meczu finałowym.
Pomeczowe rozgrywki
ONICO Warszawa, z trenerem Stephanem Antigą i prezesem Piotrem Gackiem na czele, nie kryło swojego oburzenia. Uważali (jak się wkrótce okazało — słusznie), że przyjęcie Piotra Łukasika było prawidłowe (choć oczywiście pod względem technicznym i wizualnym, koszmarne), a co za tym idzie, Niko Penchev swoim atakiem dał punkt Warszawianom i zakończył mecz. Problem jednak polega na tym, że sędzia postąpił inaczej. Nie zakończył meczu, skonsultował się z drugim sędzią, odgwizdał Łukasikowi błąd, ukarał Kaczmarka i puścił grę dalej, którą sportowo wygrała ZAKSA.
Jedno jest pewne. Przy tej decyzji sędzia popełnił błąd. Nie ważne, jak koszmarnie i „szmatowato” wyglądało przyjęcie Piotra Łukasika, zgodnie z regulaminem było ono poprawne. Z drugiej strony, sędzia na ocenę danego elementu gry i podjęcie decyzji ma zaledwie ułamek sekundy, a przyjęcie piłki po zagrywce nie podlega challengowi. Oznacza to, że w takiej sytuacji sędzia zostaje sam, może się jedynie skonsultować z kolegą z drugiej strony siatki. Dodatkowo sytuacja była o tyle kontrowersyjna, że sędzia nie odgwizdał błędu przyjęcia od razu, ale dopiero po skończonej akcji, po protestach drużyny z Kędzierzyna. To dlatego ONICO oceniło, że ZAKSA wywarła presję na sędziach, którzy im po prostu ulegli.
Powiedzmy sobie szczerze, gdyby taka sytuacja miała miejsce w zwykłym meczu ligowym, lub w środku seta, lub przy zdecydowanej przewadze jednej z drużyn, to nikt nie zawracałby sobie nią głowy już w kilka sekund po wznowieniu gry. Jednak piłka meczowa w trakcie tie-breaka meczu finałowego to jeden z najgorszych możliwych momentów na popełnianie sędziowskich błędów.
ONICO Warszawa vs. PLS
Zaraz po meczu ONICO zapowiadało, że nie zgadza się z wynikiem meczu i będzie wnosiło o jego zmianę na korzystny dla Warszawy (ewentualnie o powtórzenie meczu) oraz ukaranie Łukasza Kaczmarka zawieszeniem do końca sezonu za niesportowe zachowanie (uderzenie w słupek, na którym stał sędzia). Co gorsza, chwilę po zakończeniu meczu okazało się, że w meczowym protokole brakuje jednego punktu, który zdobyło ONICO w secie IV. Ostatecznie ONICO złożyło oficjalne pismo do PLS w poniedziałek 29.04.2019.
Jeśli chodzi o odpowiedź PLS, to właściwie nie była ona dla nikogo zaskoczeniem. O powtórzeniu meczu czy zmianie wyniku nie było mowy. Choć PLS uznało, że pierwszy sędzia popełnił błąd w ocenie przyjęcia piłki przez Piotra Łukasika, to zgodnie z przepisami nie stanowi to podstawy do zmiany wyniku.
PLS postanowił wyciągnąć konsekwencje wobec pierwszego sędziego oraz protokolantki meczu. Ta druga kara dotyczyła zgubionego punktu w secie IV, ale jako że i tak zwyciężyło w nim ONICO, to błąd ten nie stanowił podstawy do powtórzenia meczu.
Kontrowersje wzbudziło ustosunkowanie się do kwestii niesportowego zachowania Łukasza Kaczmarka. PLS uznało, że nie ma odpowiednich kompetencji, aby zawieszać zawodnika ZAKSY i zwróci się z tym do PZPS-u, który posiada takie środki.
Po takich decyzjach wydanych przez PLS ONICO Warszawa zapowiedziało odwołanie się do sądu przy PZPS, a nawet do Sportowego Sądu Arbitrażowego (CAS) w Lozannie.
Czy będziemy powtarzać mecze lub zmieniać wyniki po ich zakończeniu?
Wydarzenia, które miały miejsce w pierwszym meczu finałowym, wywołały szereg dyskusji. Zwolennicy i kibice ONICO Warszawy głośno domagali się zmiany wyniku meczu na swoją korzyść lub ewentualnie powtórzenia meczu. Jednak, czy na pewno chcemy siatkówki (lub jakiejkolwiek innej dyscypliny), w której w taki sposób będziemy wyłaniać zwycięzców?
Sędziowie błędy popełniali, popełniają i popełniać będą, czy nam się to podoba, czy nie. Gdybyśmy po każdym z nich odsuwali sędziego od prowadzenia meczu, wkrótce nie byłoby nikogo, kto mógłby stanąć na sędziowskim słupku. Z błędami sędziów z jednej strony musimy się pogodzić, a z drugiej robić wszystko, aby je ograniczać. Zamiast karać sędziów poprzez odsuwanie ich od meczów, powinniśmy zapewniać im szkolenia i pozwalać na wyciąganie wniosków z pracy własnej i kolegów po fachu.
Z drugiej strony, gdybyśmy chcieli powtarzać każdy mecz, w którym sędzia popełnił błąd, nigdy nie bylibyśmy w stanie dokończyć sezonu lub turniejów typu Mistrzostwa Świata, Europy lub Igrzyska. I nie ma znaczenia, że błąd sędziego pojawił się na początku seta, a nie na piłce meczowej. Błąd zawsze w jakiś sposób wypacza grę: czy to poprzez utrzymanie zagrywki przy jednej drużynie, czy też oddanie jej przeciwnikom. Owszem, błąd podczas wyrównanej końcówki meczu odczuwa się bardziej, a do tego są mniejsze szanse na zniwelowanie go. Jednak z drugiej strony błąd na początku czy w środku seta również ma konsekwencje. Może przez niego na zagrywce pozostanie zawodnik, który za chwilę pośle serię asów i ustawi wynik seta? Albo sprawi, że drużyna będzie w optymalnym ustawieniu, co pozwoli na odrobienie strat w secie? Każdy błąd jest po prostu błędem, to tylko my nadajemy mu ważność, w zależności od tego, ile znaczy dla nas dana rozgrywka. Jednak to nie może stanowić podstawy do ponownego rozgrywania meczu lub zmiany jego wyniku, bo każdy może powiedzieć, że akurat ten konkretny moment, w którym sędzia popełnił błąd, był dla niego przełomowy.
Powtarzanie meczu lub zmiana wyniku z powodu błędu sędziego to nie są dobre rozwiązania i powinno się ich unikać jak ognia. Krok w tę stronę oznaczałby otwarcie pola do nadużyć i rozstrzygania meczów poza boiskiem, a kto chciałby takie coś oglądać.
Interes prywatnego sponsora
Obecnie siatkówka w Polsce to rozwijający się biznes, który potrzebuje bogatych, prywatnych sponsorów. Takim jest oczywiście firma ONICO, sponsor warszawskiej drużyny. Stąd pojawiły się uwagi, że błędy sędziego w tak ważnym meczu, mogą takiego sponsora zniechęcić do łożenia na siatkówkę. Takie rozumowanie jest również bardzo niebezpieczne. Bo czy oznacza to, że jeśli błąd zostałby popełniony w meczu drużyn, które mają mniejsze budżety, to ma on mniejsze znaczenie? Poza tym zastanówmy się. Co bardziej zniechęci inwestorów? Przegrana drużyny po błędzie sędziego czy nagminna weryfikacja wyników (a nawet tylko taka możliwość) przy prezesowskim stole lub powtarzanie meczów?
Niesportowe zachowanie
ONICO Warszawa domagało się również zawieszenia Łukasza Kaczmarka za niesportowe zachowanie. Kara miała być wyjątkowo dotkliwa – zawieszenie do końca sezonu, co miałoby zapewnić, że już w żadnym meczu finałowym przeciwko ONICO atakujący ZAKSY by nie wystąpił. Przypominam, że Kaczmarek z nikim się nie pobił, nie szarpał, nie wdał się również w żaden konflikt z zawodnikiem z Warszawy. Uderzył w słupek, na którym stał sędzia. Zachowanie niesportowe? Tak. Nie powinno mieć ono miejsca? Tak. Czy powinno zostać ukarane? Tak. Jednak, czy wykluczenie zawodnika z meczów do końca sezonu to adekwatna kara? Tak? A czy gdyby identyczna sytuacja miała miejsce podczas wrześniowych Mistrzostw Świata, np. w meczu Polska-USA i dotyczyłaby Bartka Kurka, to czy też domagalibyśmy się tak surowej kary dla atakującego? Nie sądzę.
