W połowie października 2018 ruszył kolejny sezon PlusLigi. Po fantastycznych występach Polaków na Mistrzostwach Świata wiązaliśmy z nim wielkie nadzieje, zarówno jeśli chodzi o poziom sportowy, jak i emocje. Jak pokazał czas, jednych i drugich nam nie brakowało, i to niemalże dosłownie od pierwszego do ostatniego gwizdka w tym sezonie! Przypomnijmy sobie zatem, co działo się Lidze Mistrzów Świata miesiąc po miesiącu. Na początek zapraszamy na podsumowanie okresu październik-grudzień 2018.
Spis treści
Emocje od pierwszego, październikowego gwizdka
Rozgrywki w ramach PlusLigi 2018/2019 rozpoczęły się w połowie października. I choć absolutnie nie mogliśmy przewidzieć, co wydarzy się w kolejnych miesiącach, to emocje towarzyszyły nam od pierwszej kolejki.
Z jednej strony z napięciem czekaliśmy na pierwsze starcie Stoczni Szczecin z Bartkiem Kurkiem, Łukaszem Żygadło, czy Matejem Kazijskim w składzie. Niestety podczas meczu z Treflem Gdańsk przy stanie 5:5 w pierwszym secie w szczecińskiej hali… zgasło światło. Jak się okazało, jeden z kibiców postanowił zapalić papierosa w toalecie, przez co włączyło się zabezpieczenie przeciwpożarowe i koniec końców, mecz trzeba było przełożyć. Jak się wkrótce okazało, problemy z oświetleniem na hali to pikuś w porównaniu z tym, to czekało klub w nadchodzących miesiącach.
Z drugiej strony, już pierwsza kolejka zaskoczyła wytrawnych kibiców siatkówki. Przede wszystkim sporą niespodzianką były porażki na wyjeździe PGE Skry Bełchatów (2:3 z Chemikiem Bydgoszcz) oraz Asseco Resovi Rzeszów (2:3 z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie). Zresztą dla Wilków z Podpromia był to dopiero początek kłopotów, którzy przegrali również kolejne trzy mecze i z 1 punktem na koncie zajmowali ledwie przedostatnie miejsce w grupie. Z tego powodu pod koniec października z funkcją trenera pożegnał się Andrzej Kowal, którego zastąpił Gheorghe Cretu.
Niewiele lepiej radziła sobie PGE Skra Bełchatów. Pod koniec października zajmowała dopiero 8 miejsce w tabeli, mając na koncie 6 punktów i notując po 2 zwycięstwa (z MKS Będzin 3:0 oraz Treflem Gdańsk 3:2) i 2 porażki (ze wspomnianym wcześniej Chemikiem Bydgoszcz 2:3 oraz Indykpolem AZS Olsztyn 0:3).
W październiku, w zmaganiach ligowych bardzo dobrze radzili sobie za to: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Cerrad Czarni Radom oraz ONICO Warszawa.
Pod koniec października został również rozegrany mecz o Superpuchar Polski pomiędzy Treflem Gdańsk, czyli zdobywcą Pucharu Polski 2018 a PGE Skrą Bełchatów, czyli Mistrzem Polski 2018/2019. Rywalizację pewnie wygrali Bełchatowianie, pokonując Gdańskie Lwy 3:0.
Światowe granie w listopadzie
Listopad to kolejny nieudany miesiąc dla Asseso Resovi Rzeszów, które odnotowało kolejne 4 porażki, odnosząc w międzyczasie tylko jedno (!!!) ligowe zwycięstwo nad Treflem Gdańsk. Słaby występ Rzeszowian pociągnął za sobą kolejne ofiary. Tym razem z klubem pożegnał się jego prezes Bartosz Górski, którego zastąpił Krzysztof Ignaczak.
W o wiele gorszej sytuacji znalazła się Stocznia Szczecin. I choć już pod koniec października zaczęły na jaw wychodzić informacje, jakoby klub miał problemy z wypłacalnością, to znalazły one potwierdzenie w listopadzie. Ze Stocznią w krótkim czasie pożegnało się kilku zawodników, m.in. Bartek Kurek, Aleksander Maziarz, Lukas Tichacek i Nicholas Hoag.
Listopad to również początek zmagań w Lidze Mistrzów. Do boju ruszyły 3 polskie drużyny: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (3:0 z VK CEZ Karlovarsko) oraz PGE Skra Bełchatów i Trefl Gdańsk, które znalazły się w jednej grupie i pierwszy mecz rozegrały przeciwko sobie. Potyczka skończyła się wynikiem 3:1 dla Bełchatowian.
Poza tym Polska w europejskich pucharach była również reprezentowana przez Indykpol AZS Olsztyn (Puchar CEV). Olsztynianie pewnie wygrali pierwsze dwa mecze z Hurrikaani-Loimaa (Finlandia) i awansowała do 1/16 finału. Tam trafili na PAOK Saloniki (Grecja) i po dwumeczu awansowali dalej.
Słabą postawę w PlusLidze Asseco Resovia Rzeszów postanowiła powetować sobie grą w Klubowych Mistrzostwach Świata 2018, które na przełomie listopada i grudnia odbywały się w Polsce (Płock, Rzeszów oraz Częstochowa). Rzeszowianie w swojej grupie zajęli 2. miejsce, wygrywając z Sadą Cruzeiro (Brazylia) oraz Khatam Ardakan (Iran) oraz przegrywając z Trentino Volley (Włochy).
Gorzej poradził sobie natomiast drugi z klubów reprezentujących Polskę, czyli PGE Skra Bełchatów. Bełchatowianie zajęli ostatnie miejsce w swojej grupie, przegrywając wszystkie mecze: z Cucine Lube Civitanowa (Włochy), Fakieł Nowy Urengoj (Rosja) i Zenit Kazań (Rosja).
W półfinałach Asseco Resovia przegrała z Lube Civitanową, by następnie ulec w meczu o 3. miejsce Fakiełowi Nowy Urengoj i ostatecznie zajęła 4. miejsce. Z kolei w meczu finałowym Trentino Volley pokonało Cucine Lube Civitanową.
Warto dodać, że cały turniej KMŚ 2018 stał na bardzo wysokim poziomie, zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Była to świetna gratka zarówno dla kibiców na trybunach, jak i tych przed telewizorami.
Gorący grudzień
Tak gorącego grudnia nie spodziewał się chyba nikt. Przynajmniej jeśli chodzi o siatkarskie emocje, choć niekonieczne związane z boiskowymi potyczkami.
W połowie miesiąca praktycznie z dna na dzień, z klubem Jastrzębski Węgiel pożegnał się jego trener Ferdinando De Giorgi. Włoski szkoleniowiec dostał propozycję z Włoch, a mówiąc dokładniej z Cucine Lube Civitanova, która po porażce w KMŚ 2018 postanowiła poszukać nowego trenera. Pożegnanie Fefe z Jastrzębskim było o tyle niesmaczne, że cały zespół był od początku budowany pod jego dyktando. De Giorgi dostał, kogo chciał, mógł prowadzić zespół tak, jak chciał, miał całkowicie wolną rękę. A jednak w niespełna połowie sezonu postanowił praktycznie zniknąć. Wprawdzie Fefe przed wyjazdem do ojczyzny planował poprowadzić jeszcze jeden mecz Jastrzębskiej drużyny, jednak zawodnicy „grzecznie” mu za to podziękowali. I chyba włoski szkoleniowiec powinien być im za to wdzięczny, gdyż kibice raczej nie byliby do niego zbyt przyjaźnie nastawieni. Dodatkowo panująca na hali atmosfera z pewnością nie wpłynęłaby korzystnie na grę Jastrzębian. Wobec tego mecz, który odbył się tuż po ogłoszeniu decyzji De Giorgiego o opuszczeniu klubu, został poprowadzony przez jego dotychczasowego asystenta.
Odejście De Giorgiego pociągnęło za sobą kilka kolejnych zmian na trenerskich stołkach. Do Jastrzębia przyszedł Roberto Santilli, który do tej pory pracował w Indykpolu AZS Olsztyn. Jednak oba kluby dosyć szybko dogadały się ze sobą. Santilli zagościł na trenerskiej ławce w Jastrzębiu, a jego miejsce w Olsztynie zajął Michał Mieszko Gogol, który kilka dni wcześniej stracił pracę w Stoczni Szczecin.
Powiedzieć, że w grudniu działo się, to jak nic nie powiedzieć! 13 grudnia Stocznia Szczecin oficjalnie wycofała się z ligowych rozgrywek z powodu niewypłacalności. Wszystkie zwycięstwa czy porażki w meczach z tym zespołem zostały anulowane, a PlusLiga została zmniejszona do 13 drużyn. Oznaczało to, że w tym sezonie wszystkie kluby PlusLigi są bezpieczne, gdyż spadku nie będzie, natomiast od przyszłego sezonu 14 drużyną będzie jeden z finalistów 1. Ligi.
Rozwiązanie Stoczni Szczecin przyniosło kolejne klubowe roszady. Jak wspomnieliśmy wcześniej, trener Michał Mieszko Gogol trafił do Olsztyna. Natomiast największym hitem okazało się przejście Bartosza Kurka do ONICO Warszawa. Zresztą razem z nim do drużyny ze stolicy dołączył Niko Penchev.
Upadek Stoczni to jednak jeszcze nie koniec kłopotów finansowych w PlusLidze. Niejako w cieniu szczecińskiej afery (StoczniaGate?) okazało się, że nad finansową przepaścią stoi nieźle spisujący się w pierwszej części sezonu klub z Bydgoszczy. Na szczęście klub otrzymał wsparcie od miasta, dzięki czemu mógł dokończyć rozgrywki w bieżącym sezonie.
Powróćmy jednak na PlusLigowe parkiety. Grudzień to przede wszystkim zakończenie zmagań w pierwszej rundzie fazy zasadniczej, dzięki czemu poznaliśmy uczestników Pucharu Polski (6 pierwszych drużyn w tabeli z PlusLigi + 2 drużyny z 1. Ligi). Na czele tabeli znalazła się niepokonana w tym sezonie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a zaraz za nią uplasowały się kolejno: ONICO Warszawa, Jastrzębski Węgiel, Cerrad Czarni Radom, Aluron Virtu Warta Zawiercie, PGE Skra Bełchatów.
Wielkimi nieobecnymi pierwszej 6 była oczywiście Asseco Resovia Rzeszów, która zajęło dopiero 10. miejsce na półmetku sezonu (14 punktów, 4 zwycięstwa, 8 porażek). W tym momencie na poważnie zaczęto się zastanawiać, czy Resovia zdoła się podźwignąć, dogonić czołówkę PlusLigi i wywalczyć miejsce w tegorocznych Play-offach. Pewnym było jedynie to, że na błędy i potknięcia nie było już ani czasu, ani miejsca, a sukces Resovi przestał zależeć tylko od nich samych, ale musieli liczyć również na wpadki innych zespołów.
Grudzień to także kolejne zmagania polskich klubów w Lidze Mistrzów. Niestety ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała 1:3 ważny mecz na wyjeździe z Azimut Leo Shoes Modena (Włochy), choć zawodnikom nie można było odmówić walki. Porażkę (0:3) poniosła również PGE Skra Bełchatów, grająca na wyjeździe z belgijskim Greenyard Maaseik. O wiele lepiej poradziły sobie Gdańskie Lwy, które pewnie wygrały w Gdańsku z Berlin Recycling Volleys (3:0).
W grudniu odbył się również jeden z dwumeczu w 1/8 Pucharu CEV. Niestety Indykpol AZS Olsztyn uległ na wyjeździe 2:3 rosyjskiemu Kuzbass Kemerowo.
Końcówka 2018 roku dosłownie kipiała od siatkarskich emocji! Czy styczeń przyniósł nieco uspokojenia? Zapraszamy do drugiej części podsumowania!
