Bieżący rok obfituje w siatkarskie turnieje. Przyznam jednak szczerze, że trudno mi uwierzyć, że przed nami już ostatni akt obecnego sezonu reprezentacyjnego (kiedy to minęło???). Czy zakończymy go medalem? Sprawdźmy, co warto wiedzieć o nadchodzących Mistrzostwach Europy 2021.
Spis treści
Jak będą przebiegać Mistrzostwa Europy 2021?
Zacznijmy od kilku kwestii organizacyjnych. W tym roku po raz kolejny Mistrzostwa Europy zostaną rozegrane
w czterech krajach: w Polsce, Czechach, Finlandii oraz Estonii. Co jednak kluczowe, te najważniejsze mecze, czyli półfinały oraz mecze finałowe odbędą się w katowickim Spodku. Już samo to podnosi rangę tej imprezy w oczach kibiców, a tym samym oczekiwania wobec zawodników. W końcu chyba nikt nie potrafi sobie wyobrazić, że w strefie medalowej zabranie Polaków. Nie da się jednak ukryć, że droga do tego celu jest daleka. Przyjrzyjmy się zatem, jak będzie przebiegał turniej Mistrzostw Europy krok po kroku.
Rozbiegówka — faza grupowa
Pierwsza faza Mistrzostw Europy potrwa od 01 do 09 września. Na tym etapie wszystkie 24 drużyny zostały podzielone na 4 grupy, a w każdej z nich mecze będą rozgrywały się systemem każdy z każdym. Następnie po 4 najlepsze drużyny
z każdej grupy awansują do fazy pucharowej, przy czym o kolejności w grupie zadecyduje:
- liczba wygranych meczów
- liczba punktów
- stosunek setów
- stosunek małych punktów
- bezpośrednie mecze.
A tak wygląda podział na grupy na Mistrzostwach Europy 2021:
Grupa A: POLSKA (gospodarz – Kraków), Serbia, Belgia, Portugalia, Grecja, Ukraina
Grupa B: CZECHY (gospodarz – Ostrawa), Włochy, Białoruś, Czarnogóra, Słowenia, Bułgaria
Grupa C: FINLANDIA (gospodarz – Tampere), Rosja, Macedonia Północna, Turcja, Holandia, Hiszpania
Grupa D: ESTONIA (gospodarz – Tallinn), Łotwa, Francja, Niemcy, Chorwacja, Słowacja
Dokładny terminarz meczów znajdziecie na oficjalnej stronie Mistrzostw Europy. Pamiętajcie tylko, że w Finlandii
i Estonii jest „godzina do przodu”, a na stronie podany jest czas lokalny. Oznacza to, że mecze z Tallinna i Tampere zaczynają się godzinę wcześniej, patrząc z perspektywy czasu polskiego (czyli o 16:00, a nie 17:00 oraz 19:00, a nie 20:00 itp.).
Początki prawdziwego grania – faza pucharowa
Faza pucharowa potrwa od 11 do 15 września i obejmuje mecze 1/8 i ¼ turnieju. Weźmie w niej udział 16 drużyn, które zostaną połączone w 8 par, przy czym:
- grupa A łączy się z grupą C – a mecze odbędę się w Gdańsku,
- grupa B łączy się z grupą D – a mecze odbędą się w czeskiej Ostrawie.
Łączenie w grupy odbywa się na zasadzie:
A1 – C4
A2 – C3
C2 – A3
C1 – A4
oraz
B1 – D4
B2 – D3
D2 – B3
D1 – B4
O ile jeszcze na etapie fazy grupowej można pozwolić sobie na wpadki, o tyle w fazie pucharowej nie ma na nie miejsca. Zasada jest bowiem prosta. Zwycięzca meczu awansuje dalej, a przegrany żegna się z turniejem (nie ma repasaży?). Poniżej możecie zobaczyć drabinkę fazy pucharowej, czyli kto na kogo może wpaść i na którym etapie.

Gra o medale
Po zakończeniu 1/8 i ¼ turnieju pozostaną zaledwie 4 drużyny, które zmierzą się w półfinałach. Te odbędą się w sobotę 18 września w Katowicach. I tutaj widać postęp w porównaniu do poprzedniej edycji ME, kiedy to jeden półfinał rozgrywany był na Słowenii, a drugi we Francji. Z kolei w niedzielę 19 września odbędzie się wielki finał oraz mecz
o brązowy medal.
„Last dance”, czyli Polska na Mistrzostwach Europy 2021
Oczywiście tym, co nas najbardziej interesuje, są występy Polaków. Jeszcze rok temu pewnie widzielibyśmy naszą kadrę w roli faworyta do złotego medalu. Niestety słaby występ na Igrzyskach Olimpijskich ostudził nasze nastroje i sprawił, że z niepokojem spoglądamy na nadchodzący turniej. Tylko czy słusznie? Niekoniecznie. Zacznijmy jednak od początku.
➡ Zastanawiasz się, co poszło nie tak na Igrzyskach Olimpijskich? Poznaj Sagę o Tokio 2020.
Kto zagra na Mistrzostwach Europy?
Przede wszystkim największe kontrowersje budzą powołania na Mistrzostwa Europy. Otóż szybko okazało się, że turniej ten zagramy olimpijskim składem, do którego dołączy dwóch zawodników z następującej grupki: Tomasz Fornal, Norbert Huber i Damian Wojtaszek. Czemu tak? Z jednej strony Vital twierdzi, że chce dać drużynie z Tokio szanse na odbudowanie się po Igrzyskach Olimpijskich i wspólne zdobycie medalu. Z drugiej, nie było w międzyczasie żadnego zgrupowania, tak aby „nieolimpijscy” kadrowicze mogli przygotowywać się do występów na Mistrzostwach Europy. Zatem wiele wskazuje na to, że od początku planowano, aby na europejskim turnieju grali nasi Olimpijczycy.
Kolejna kwestia to fakt, że na razie do Mistrzostw Europy szykuje się 15 zawodników. Vital Heynen postanowił, że ostateczny skład poda w ostatnim możliwym terminie, czyli na dwa dni przed pierwszym meczem Polaków. Wszystko po to, aby móc dokonać zmiany na wypadek jakiejś kontuzji. Dlatego też na ostateczną „14” musimy poczekać najpewniej do jutra.
Szeroki skład na Mistrzostwa Europy:
Rozegranie: Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz
Atak: Łukasz Kaczmarek, Bartosz Kurek
Przyjęcie: Tomasz Fornal, Michał Kubiak, Wilfredo Leon, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka
Środek: Mateusz Bieniek, Norbert Huber, Jakub Kochanowski, Piotr Nowakowski,
Libero: Damian Wojtaszek, Paweł Zatorski.
Czy Polska ma szanse na medal?
Po pierwsze, na papierze w dalszym ciągu jesteśmy mocną drużyną. Pytanie tylko w jakiej formie pojawimy się na Mistrzostwach Europy. Z jednej strony formuła tego turnieju wiele wybacza, ale spore znaczenie ma miejsce, z którego awansujemy do fazy pucharowej (bo nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy odpaść z ME po fazie grupowej). Oczywiście pierwsza pozycja z automatu ustawia nas po łatwiejszej stronie drabinki, szeroko uchylając drzwi do półfinałów (co dla mnie jest celem minimum).
Z kolei zajęcie 2. miejsca w naszej grupie sprawia, że w ¼ możemy natknąć się na Rosjan. I mimo że Rosja na Mistrzostwa Europy nie przyjedzie w swoim najmocniejszym składzie, to w dalszym ciągu będzie groźnym przeciwnikiem. Oczywiście, jeśli my zagramy naszą najlepszą siatkówkę, z pięknie funkcjonującym systemem blok-obrona, to Rosja nie powinna stanowić większego problemu. Jednak jeśli nasza gra będzie daleka od pożądanej, to ćwierćfinały po raz kolejny mogą okazać się zaporą nie do przejścia.
Ale powiedzmy sobie szczerze: wielu z nas zastanawia się, kiedy i czy wpadniemy na Słowenię lub Francję. Otóż drabinka turniejowa jest tak ułożona, że zagramy przeciwko jednej z tych drużyn najwcześniej w półfinale (do którego musimy najpierw awansować – nie zapominajmy o tym!). I tak w półfinale spotkamy się z Francją, jeśli np.:
- my i Francuzi zajmiemy 1. miejsca w swoich grupach LUB
- my i Francuzi zajmiemy 2. miejsca w swoich grupach.
Z kolei w półfinale natrafimy na Słowenię, jeśli:
- my zajmiemy 1. miejsce w swojej grupie, a Słowenia 2. miejsce w swojej LUB
- my zajmiemy 2. miejsce w swojej grupie, a Słowenia 1. miejsce w swojej.
Przy czym, jeśli Francja zajmie 1. miejsce w swojej grupie, a Słowenia 2. miejsce w swojej, to obie drużyny spotkają się
w ćwierćfinale i siłą rzeczy tylko jedna z nich awansuje do półfinału (podobnie będzie, gdy Francja zajmie 2. miejsce w grupie, a Słowenia 1. miejsce).
A na kogo jeszcze możemy trafić w półfinałach? Wszystko zależy od poszczególnych miejsc po fazie grupowej. System nie jest najłatwiejszy, szczególnie gdy symulacje robicie w głowie. Dlatego też przygotowałam dla was „Skarb Kibica”
z rozrysowaną drabinką pucharową. „Skarb Kibica” to po prostu plik PDF, który możecie wydrukować, a następnie pobawić się w symulację na papierze. Jeśli macie ochotę na taką zabawę, wystarczy, że zapiszecie się do Newslettera
i pobierzecie „Skarb Kibica” w wersji kolorowej i czarno-białej.
Jedno jest jednak pewne: już w drugim meczu Polaków może się rozstrzygnąć, czy zajmiemy 1. czy 2. miejsce w naszej grupie (mam na myśli mecz Polska – Serbia, który odbędzie się w sobotę 04.09 g. 20:30).
➡ Przypomnij sobie, jak przebiegały Mistrzostwa Europy 2019.
Czas pożegnania?
I na koniec jeszcze jedna rzecz. Wiele wskazuje na to, że Mistrzostwa Europy będą ostatnim turniejem, w którym Vital Heynen poprowadzi naszą reprezentację. Na większe podsumowanie jego pracy przyjdzie jeszcze czas (choć wiele na ten temat zostało już powiedziane), ale trzymam kciuki, aby ten „Last dance” zakończył się medalem.

