Superlega: sytuacja Polaków po IV kolejkach

Autor: Ania

Superlega ruszyła pod koniec października i już zdążyła przynieść nam kilka niespodzianek. A jak w tym wszystkim odnajdują się reprezentacji Polski? Komu grozi opuszczenie klubu? Zapraszam na podsumowanie pierwszych czterech, a częściowo i pięciu kolejek włoskiej Serie A.

Bartosz Bednorz i Modena Volley

Pierwsze cztery kolejki to wymarzony start dla Bartosza Bednorza i jego zespołu. Modena po prostu idzie jak burza, pewnie wygrywając kolejne mecze. Drużyna nie tylko nie straciła jeszcze żadnego seta, ale przede wszystkim całkowicie dominowała w każdym z dotychczasowych spotkań.

Możemy wprawdzie upierać się, że jak na razie grała jedynie ze słabszymi drużynami, ale nie możemy pominąć, że we wszystkich swoich meczach praktycznie deklasowała rywali.

Najmocniejszą bronią Modeny jest przede wszystkim zagrywka. W sumie w pierwszych czterech kolejkach podopieczni Andrei Gianiego popsuli 48 zagrywek, serwując za to aż 34 asy, co daje kosmiczne 2,83 asa na set, czym biją na głowę resztę zespołów. A mówię tu tylko i wyłącznie o punktach zdobytych bezpośrednio z zagrywki! A przecież dochodzą do tego na tyle silne czy precyzyjne serwisy, które uniemożliwiają przeciwnikom wyprowadzenie ataku, przez co inicjatywa należy do Modeny, a blok może zaliczyć dodatkowe punkty. Co więcej, w tym elemencie nie ma w Modenie słabego punktu. Zarówno float Daniele Mazzone, jak i petardy reszty zespołu, sieją w przyjęciu przeciwników spustoszenie.

Oczywiście Modena bardzo dobrze prezentuje się w ataku. Pierwszą opcją Christensona jest na ogół Ivan Zaytsev, ale Amerykanin raczej stara się wykorzystywać wszystkie swoje opcje. Stąd spora liczba pipów w wykonaniu Matthew Andersona czy Bartosza Bednorza. Micah Christenson nie zapomina także o swoich środkowych. Gdy tylko ma dobre przyjęcie, gra pierwszym tempem na tyle szybko, że przy słabej jakości internetowej transmisji ciężko zorientować się, gdzie poleciała piłka?

A jak w tym wszystkim radzi sobie nasz reprezentant? Naprawdę nieźle. Jak na razie wszystkie mecze ligowe kończy na plusie, ze skutecznością w ataku 56-67%. Modena jak do tej pory mogła liczyć również na serie piekielnie mocnych zagrywek naszego przyjmującego, fenomenalne obrony oraz kilka skutecznych bloków. Bednorz jak na razie trzyma przyjęcie, choć dotychczasowi rywale raczej nie robili Modenie krzywdy swoją zagrywką. Do tej pory gra Bednorza zaowocowała 1 statuetką MVP. Gratulacje i oby tak dalej!

Mateusz Bieniek i Cucine Lube Civitanova

Równie imponująco wygląda dorobek Cucine Lube Civitanovej, choć muszę przyznać, że podopieczni Fefe De Giorgi’ego musieli się bardziej napracować nad swoimi pięcioma zwycięstwami niż Modena. Na szczęście swoją cegiełkę do puli dołożył Mateusz Bieniek. Przypominam, że Polak ma nieco utrudnione zadanie ze względu na limit obcokrajowców. Z tego względu zastąpić może tylko Kubańczyka Robertlandy Simona, a trzeba przyznać, że nie jest to łatwe zadanie.

Nasz Mistrz Świata miał już okazję pokazać się na parkiecie. W pełnym wymiarze zagrał w dwóch meczach: z Sorą oraz Latiną. Jak na razie największą bronią Bieńka jest jego zagrywka. Tak jak w ZAKS-ie potrafił odwrócić losy seta czy meczu dzięki swoim serwisom, tak robi to i w Lube.

Jego skuteczność w ataku może jeszcze nie powala (40% i 50%), podobnie jak liczba bloków (3), ale Bieniek potrafi uwinąć się w obronie (!!!). A gdy w meczu z Latiną, upadając, wystawił bokiem sytuacyjną piłkę przez całą szerokość boiska do Juantoreny, to sama zbierałam szczękę z podłogi?

Zresztą w tym meczu Lube miało swoje problemy, a De Giorgi postanowił pomóc sobie Simonem. Co jednak ciekawe za tę decyzję nie zapłacił Bieniek, ale Leal, bo Kubańczyk zastąpił Anzaniego, a przecież liczba obcokrajowców musi się zgadzać.

A jak poza tym prezentuje się Lube? Pięć zwycięstw, w tym to ostatnie nad Perugią, wydaje się mówić samo za siebie. Jednak byłby to nieco zamazany obraz. Civitanova broni się przede wszystkim silną zagrywką i bardzo dobrą dyspozycją Leala, którą „przywiózł” do Włoch z Pucharzu Świata.

Nieco gorzej wygląda prawe skrzydełko zespołu. Kamil Rychlicki ma spore problemy ze skutecznością (średnia 33% ze wszystkich meczów) i przeważnie musiał zastępować go Amir Ghafour. Na szczęście dla Lube swoje robią Osmany Juantorena, Simon, czy wspomniany przed chwilą Leal.

Bartosz Kurek i Vero Volley Monza

Nieco gorzej zaczął się sezon ligi włoskiej dla naszego atakującego Bartosza Kuraka. Choć MVP ostatnich Mistrzostw Świata robi co może, to jego drużyna jak na razie przegrała wszystkie swoje mecze, z czego dwa po tie-breaku. Sam Kurek zdobył do tej pory aż 90 punktów dla swojej drużyny. W sumie wykonał aż 156 ataków, z czego 51% skutecznie skończył. Jednak, dopóki jego koledzy nie włączą się do gry, Monzie ciężko będzie odnosić zwycięstwa.

Wilfredo Leon, Vital Heynen i Sir Safety Conad Perugia

Choć Perugia zdobyła już w tym sezonie swoje pierwsze trofeum, czyli Superpuchar Włoch, to krążą plotki, że w drużynie Leona i Heynena robi się gorąco. Perugia do tej pory wygrała tylko 3 z 5 meczów, z czego dwa dopiero w tie-breaku. Drużyna praktycznie nie istnieje bez Wilfredo Leona, a jak widać, nawet jego obecność na boisku nie gwarantuje zwycięstwa.

Block Devils potrafią mieć ogromne problemy na przyjęciu, a dodatkowo stracili swój tytułowy pazur. Podopieczni Vitala mają po pięciu meczach blok na poziomie 1,45 bloku na set, co w tym elemencie czyni z nich najgorszą drużynę ze wszystkich. Tak, włączając w to Sorę, która na pięć rozegranych meczów, wygrała zaledwie jednego seta!

Nic dziwnego, że właściciel Perugi zaczyna kręcić nosem. Włoch narzeka przede wszystkim na sposób, w jaki gra jego zespół. Choć Sirci nie powiedział tego wprost, mówi się, że posada Heynena jest zagrożona. Ile jest w tym prawdy?

Sirci przecież od początku wiedział, kogo zatrudnia. Zresztą Vital też nie ukrywał, że jest, jaki jest. Musimy pamiętać, że przekazanie swojej wizji siatkówki nowej drużynie w tak krótkim czasie nie jest możliwe i wymaga dodatkowej cierpliwości. Pytanie tylko, czy zespół zdąży się dostroić do pomysłów Heynena, zanim będzie za późno?

Obecnie Wicemistrzowie Włoch tracą do lidera aż 8 punktów, a przecież mecze z Trentino czy z Modeną są dopiero przed nimi. I choć Perugia pokonała obie te drużyny w Superpucharze Włoch, to w lidze może nie być już tak różowo. Podopieczni Vitala muszą liczyć się przynajmniej z utratą punktów, jeśli nie z porażką. A biorąc pod uwagę, jak mocne obecnie są obie te drużyny, może się to odbić w play-offach.

Wprawdzie nikt nie powiedział, że z czwartego miejsca w tabeli nie da się wygrać Scudetto, ale jest to piekielnie trudne ze względu na utratę przywileju własnego boiska. Poza tym, czym innym jest wygrać jeden mecz, tak jak miało to miejsce podczas Supercoppa Italiana, a zupełnie czym innym zwyciężyć w trzech meczach półfinałowych i finałowych, jeśli decydujący mecz grasz na wyjeździe.

Wprawdzie do kwietnia jest jeszcze daleko, ale jak pokazują przykłady innych drużyn, czy to z zeszłorocznej Superlega, czy PlusLigi, czasem takie starty są nie do odrobienia, a układ tabeli sprzed play-offów tylko nieznacznie różni się od tego, po zakończeniu sezonu.

No i pozostaje jeszcze inna kwestia: czy tacy zawodnicy jak De Cecco, czy Atanasijevic będą w stanie ostatecznie zaufać Vitalowi, zanim cierpliwość Sirciego się skończy?

Trzeba przyznać, że ostatnie tygodnie we włoskiej Serie A były równie gorące, co zmagania w naszej rodzimej PlusLidze. Co więcej, SuperLega nie zwalnia i już w ciągu najbliższych dwóch tygodni czekają nas aż cztery następne kolejki. A wśród nich takie hity jak Lube – Modena, Trentino – Modena!

You may also like

Napisz komentarz