Pięć meczów, pięć zwycięstw. Jeden stracony set. Pełna kontrola. Emocji jak na lekarstwo. Tak w skrócie możemy podsumować fazę grupową Mistrzostw Europy w wykonaniu polskich siatkarzy.
Spis treści
Faza grupowa = faza sparingowa
Jeszcze przed startem turnieju mogliśmy martwić się o formę naszych zawodników. Polacy zrezygnowali z rozgrywania zawodów sparingowych przed Mistrzostwami Europy i nie wiedzieliśmy, czy drużynie uda się na czas załapać rytm meczowy. Wszak ostatni mecz zagraliśmy ponad miesiąc temu w Gdańsku podczas kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich.
Wystarczyły jednak dwa mecze, by stało się jasne, dlaczego Polska nie chciała grać sparingów przed startem turnieju o Mistrzostwo Starego Kontynentu. Brazylia czy USA na pewno nie przyjechałby do Polski, aby towarzysko zmierzyć się z naszymi. Takie drużyny, jak Rosja, Włochy, Francja czy Serbia tym bardziej nie chciałby odsłaniać swoich kart przed turniejem, wiedząc, że Polacy są jednym z jego faworytów i prędzej czy później możemy na siebie trafić w walce o medale.
Z kolei sparingi ze słabszymi drużynami nie miałyby najmniejszego sensu. Obecnie Polska na tyle odjechała z poziomem i kulturą grania od niżej notowanych europejskich drużyn, że o wiele bardziej jakościowy wydaje się sparing Polska – Polska, czyli po prostu postawienie naprzeciw siebie dwóch szóstek (plus libero), złożonych z zawodników z naszej reprezentacji.
Deklasacja przeciwników
Właściwie jedyny opór w fazie grupowej postawili nam Estończycy. Jako jedyni wygrali z nami seta i zmusili Vitala Heynena do przeprowadzenia kilku zmian, które poprawiły nasze przyjęcie i grę na środku.
Pozostałe mecze były wręcz niehumanitarne z punktu widzenia naszych przeciwników. Za podsumowanie tej fazy niech posłuży sytuacja z drugiego seta w meczu z Czechami. Kilka niedokładności po naszej stronie i okazuje się, że nasi sąsiedzi zza południowej granicy prowadzą 8:4. Vital bierze czas i stawia naszych pionu. Od tego momentu my seriami zdobywamy punkty, a Czesi są w stanie zdobyć w sumie 4 oczka, przy naszych 21. Koniec końców, seta wygraliśmy 25:12, a cały mecz 3:0.
Nieosiągalny poziom mistrzowski
Jeszcze przed rozpoczęciem fazy grupowej miałam w planach stworzenie wpisu o tym, że jako Mistrzowie Świata, zdobywcy brązowego medalu na VNL i pewnego zwycięstwa w kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich, mamy przed sobą zupełnie nowe wyzwanie. Jest nim nauczenie się grania ze słabszymi drużynami, które nie mają nic do stracenia i wyznają filozofię „bij mistrza”.
Innymi słowy, takie drużyny niezwykle mobilizują się na mecz przeciwko faworytowi. Grają na maksa, ryzykują i nakręcają się za każdym razem, gdy ustrzelą któregoś z mistrzów zagrywką lub złapią go blokiem. A to czyni z nich niebezpiecznych przeciwników. Nie w tym sensie, że nagle zaczniemy z nimi przegrywać mecze. Chodzi raczej o to, że mimo niewysokiej stawki meczu musimy być cały czas skoncentrowani, aby niepotrzebnie nie przedłużać meczu i nie narażać się na kontuzje czy frustrację.
I pod tym względem Polacy stanęli na wysokości zadania. Natomiast nasi przeciwnicy zawiedli na całej linii. Masowo popełniali wszelkiego rodzaju błędy, a do tego psuli zagrywkę za zagrywką do tego stopnia, że nasi mieli w niektórych ustawieniach puste przebiegi. Mecze oscylowały w okolicach 68-80 minut, co jest ewenementem w dzisiejszej siatkówce.
Nasi grupowi przeciwnicy absolutnie nie wytrzymali… no właśnie nie wiem czego. Bo przecież nie presji.
Właściwie każdy z tych meczów został przez nich przegrany mentalnie, zanim jeszcze w ogóle pojawili się na boisku. Nasi rywale w ogóle nie mieli pomysłu na grę z nami i starali się tylko nie męczyć swoich liderów przed kolejnymi meczami. Rezultat był taki, że w pewnym momencie żal było na to patrzeć. Naprawdę, sparing POL-POL jest bardziej wartościowy, niż rozgrywanie tego typu meczów.
Wnioski po fazie grupowej
Polacy przeszli przez fazę grupową spacerkiem, a najważniejsze chyba jest to, że Vital dał pograć wszystkim zawodnikom. Zresztą w ostatnim meczu nasz trener równo w połowie drugiego seta przeprowadził na raz 6 zmian (!!!), przez co mecz dokończyła zupełnie inna ekipa, niż go zaczęła.
Przynajmniej żaden z zawodników nie może narzekać na zmęczenie.
Co jeszcze możemy powiedzieć o grze naszych siatkarzy na podstawie dotychczasowych meczów? Wyglądamy naprawdę dobrze, a na pewno lepiej niż w Gdańsku, gdzie przecież wybiliśmy Francuzom z głowy bilet do Tokio. Owszem, zdarzają nam się sytuacje, że popełniamy błędy czy gramy niedokładnie, ale o dziwo i tak potrafimy wyjść z nich zwycięsko, zdobywając punkt. Dla jasności jednak powiem, że w tym momencie czepiam się szczegółów i pojedynczych akcji.
Co jednak najważniejsze, na boisku jesteśmy szybcy, dynamiczni i wydaje się, że mamy oczy dookoła głowy. Poza tym widać duży postęp w zgraniu naszych zawodników. Innymi słowy – jest dobrze, a siatkarze zapowiadają, że będzie jeszcze lepiej!
Po fazie grupowej czeka nas faza pucharowa. Pierwszy mecz odbędzie się już w sobotę w holenderskim Apeldoorn, gdzie zmierzymy się najpierw z Hiszpanią, a następnie (jeśli wygramy of course…) ze zwycięzcą pary Holandia-Niemcy. Zapowiedź tych meczów już wkrótce na blogu!
Wyniki Polaków
- Estonia – Polska 0:3 (22, -25, 22, 17)
- Holandia – Polska 0:3 (19, 18, 19)
- Polska – Czechy 3:0 (-18, -12, -15)
- Czarnogóra – Polska 0:3 (10, 17, 19)
- Polska – Ukraina (-17, -16, -15)
Wyniki pozostałych meczów, znajdziecie tutaj: https://eurovolley.cev.eu/en/men/matches/
